Na program zdecydowałam się po wielu wątpliwościach i wewnętrznych konfliktach, z niepewnością, czy rzeczywiście w tym momencie mogę inwestować takie pieniądze w… no cóż… w siebie. A jednak ostatecznie się zdecydowałam i czuję, że to była naprawdę dobra decyzja.
Spodziewałam się, że tematy poruszane w programie będą dla mnie ważne, ale nie spodziewałam się, że pootwierają aż tyle okien w mojej głowie. Lubię o tych
warsztatach myśleć jak o ścieżce, na której co rusz pojawiał się „efekt wow”, jakieś przemyślenia, słowa, wnioski, odczucia, które pozwalały mi odkrywać kolejne warstwy. Te spotkania kojarzą mi się z procesem odnowienia albo nawiązania przyjaźni – w tym przypadku przyjaźni ze sobą. Nastawienie na zrozumienie, wyjaśnianie tego, co niezupełnie zagrało, poszukiwanie przyczyn i rozwiązań by coś się zmieniło, stopniowe wprowadzanie zmian. A to wszystko na bazie rozmów w życzliwej przestrzeni, przy wsparciu innych.
Program to nie tylko 3-godzinne warsztaty, ale też czas pomiędzy nimi, bonusowe materiały i nagrania. Same spotkania poruszają zagadnienie, pozwalają nad nim popracować, ale jednocześnie inspirują do dalszych działań i rozmyślań, którymi można się podzielić także na kolejnych warsztatach. Dlatego przeliczanie ceny na godziny warsztatowe mija się z celem, bo to co się dzieje, wykracza poza samo spotkanie.
Co ważne, tematy bardzo ładnie się przenikają. Nie ma się wrażenia, że ciągle jest to samo, ale wszystko się łączy i tworzy spójną całość. W moim odczuciu program jest naprawdę przemyślany i na bieżąco dostosowywany do tego, co się dzieje w trakcie (jeżeli jest taka potrzeba).
W trakcie warsztatów prowadzonych przez Karolinę, czułam, że temat self-compassion jest dla niej ważny, że zależy jej na tym, by dzielić się nim z nami. Na pewno NIE SĄ to warsztaty z kategorii „przeczytam 2 artykuły poradnikowe na przypadkowych stronach w sieci i sprzedam tę wiedzę jako program” – Karolina wie o czym mówi, chce o tym mówić, jako trener umie o tym mówić, dużo od siebie daje i dba, by warsztaty były rzeczywiście wartościowe.
Nie wprowadzają one rewolucyjnych, drastycznych zmian, nie burzą ścian, bo nie taka ich rola. Tak jak pisałam wcześniej – te warsztaty „otwierają okna”. Czasem wlatujące przez nie świeże powietrze (myśli i odczucia) jest zimne i przenikające, czasem jest lekkim, przyjemnym podmuchem, ale niezależnie od tego sprawia, że coś w głowie się odświeża. A często otwierane okna, łatwiej otworzyć ponownie :)