Virginia Woolf napisała w jednym z esejów, że każda kobieta powinna mieć własny pokój, wykształcenie i pieniądze na koncie. Do dwóch ostatnich odniosę się innym razem. Dzisiaj chciałabym się skupić na pokoju.
Przez własny pokój rozumiem nie tylko przestrzeń fizyczną, ale i tę wewnętrzną. Przestrzeń, w której możesz poczuć się z samą sobą jak w domu. W której dajesz sobie czas do namysłu, na zobaczenie, co jest dla Ciebie naprawdę ważne. Przestrzeń pozbawioną czynników rozpraszających, w której masz czas na zaczerpnięcie oddechu, rozejrzenie się po swoim życiu, zaktualizowanie priorytetów.
Czas spędzany z innymi jest dla nas czymś oczywistym. Czas spędzany z samą sobą wcale taki się nie wydaje.
Często nie pozwalamy sobie na spędzanie czasu ze sobą. Zabijamy chwile nudy, wlepiając wzrok w ekrany telewizorów czy smartphone’ów. Zagłuszamy własne myśli muzyką, nie dając sobie szansy na wsłuchanie się w siebie.
A dobrze jest co jakiś czas się zatrzymać. Zastanowić nad sobą i nad swoim życiem.
Czy wygląda ono tak, jak chcesz, żeby wyglądało? Czy jesteś we właściwym miejscu? Czy kroki, które podejmujesz na co dzień prowadzą Cię tam, gdzie chcesz dotrzeć? Czy wiesz, dokąd chcesz dotrzeć w dalszej perspektywie?
Pomyśl, kiedy ostatnio znalazłaś czas na spokojną refleksję. Na uchylenie drzwi do Twojego pokoju i sprawdzenie co teraz czujesz, jakie są Twoje potrzeby. Staram się tam zaglądać regularnie.
Kilka lat temu nauczyłam się rezerwować czas dla siebie. Planuję w kalendarzu nie tylko spotkania i zobowiązania, ale i czas na spacer po lesie lub kąpiel w wannie. Gdy ktoś chce się ze mną spotkać w tym terminie, proponuję inny. Odpowiadam, że mam wtedy bardzo ważne spotkanie. „Spotkanie z samą sobą” – dodaję w myślach.
Odkryłam też, że dobrym sposobem na zatrzymanie się i odzyskanie kontaktu ze sobą są dla mnie podróże. Kiedy przemieszczam się w inny zakątek Polski, Europy czy świata i wybijam się z codziennej rutyny, udaje mi się spojrzeć na życie z dystansem. Wracam z takich wyjazdów z nowymi pomysłami, ze świeżym spojrzeniem na rzeczywistość. Z nowym zrozumieniem tego, co jest dla mnie ważne, a czym nie warto się przejmować.
Nie zawsze tak było. Przez długi czas miałam słaby kontakt ze sobą. Pędziłam bezrefleksyjnie, sama nie wiem za czym. Często ignorowałam swoje potrzeby. Byłam tak pochłonięta pracą, że nie miałam czasu zastanowić się nad tym, jak chcę pracować, a tym bardziej – jak chcę żyć.
Momentem przełomowym była choroba, która zmusiła mnie do zatrzymania się. Zadałam sobie wtedy pytanie: gdybym miała przeżyć jeszcze tylko kilka lat, czy chciałabym, aby moje życie wyglądało tak jak wygląda teraz? Odpowiedź brzmiała: NIE. To skłoniło mnie do przewartościowania tego, co jest dla mnie na prawdę ważne. I do rewolucyjnego przeorganizowania elementów składowych mojego życia.
Zaczęłam spędzać więcej czasu z ważnymi dla mnie osobami. Zdecydowanie mniej pracuję, inaczej organizuję sobie dzień. Zmieniłam styl życia – zwracam uwagę na to, co jem, dbam o lekki ruch na co dzień. Robię sobie momenty na „stop-klatkę” – sprawdzenie czy jest mi dobrze w moim życiu.
Nie musisz jednak wybierać się na drugi koniec świata ani czekać na kryzysowe sytuacje, żeby nawiązać kontakt z samą sobą. Równie dobrze możesz udać się na spacer dookoła osiedla, na krótką medytację, jogę, czy bieganie. Nawet jazda samochodem, w drodze do pracy lub z powrotem, może być idealnym czasem na pobycie sam na sam ze swoimi myślami.
Możesz wtedy zadać sobie ważne pytania:
Co lubisz? Co sprawia Ci przyjemność? Co jest dla Ciebie dobre? Co Ci służy, a co nie? Gdzie są Twoje granice?
Myślę, że takie eksplorowanie siebie i swojego życia to coś bardzo ważnego i potrzebnego dla każdej z nas. Bez względu na to, czy możesz przeznaczyć na nie kilka tygodni w roku, 3 godziny tygodniowo czy 5 minut każdego dnia, warto, abyś stworzyła na nie przestrzeń. Abyś regularnie odwiedzała swój pokój. Pokój, w którym będziesz dla siebie najlepszą przyjaciółką.
Życzę Ci, żebyś o nim nigdy nie zapominała.